Czasami, gdy umawiamy się na sesję dziecięcą w plenerze, rodzice reagują lekkim zdziwieniem na zaproponowane przeze mnie godziny. „8.00, 8.30, no max 9.00” słyszą. Czemu tak wcześnie? Nie można nieco później, a najlepiej w ogóle popołudniu? Otóż, no… nie bardzo 😉 Sesje plenerowe – zarówno zdjęcia dzieci, jak i sesje z brzuszkiem, czy rodzinne umawiam w zasadzie wyłącznie na rano. Dlaczego?
1. Pierwsza najważniejsza kwestia to słońce. Paradoksalnie – nawet w pochmurny dzień 😉 Im bliżej godziny 12.00 tym słońce jest wyżej. W pogodny dzień zdjęcia ze słoneczkiem w pełni wychodzą krótko mówiąc brzydko. Duże kontrasty, prześwietlenia, mocne ostre cienie na twarzy, mało malownicze tło. Nawet jednak w pochmurny dzień południowe godziny nie wchodzą w grę. Czy to bez chmur, czy za chmurami – słońce cały czas świeci, w okolicach godziny 12.00 kierując swoje promienie prostopadle w dół. Dalej więc powstawać będą „worki” pod oczami, cienie pod nosem i brodą – słowem całość mało przyjemna dla oka i artystyczna.
2. Energia maluchów. Umówmy się – dzieci z rana zazwyczaj mają energii najwięcej, najdłużej i jest ona najbardziej pozytywna. Ja wiem, że maluszki bywają różne, ale popołudniami z reguły męczą się szybciej i łatwiej tracą humor. A przecież na zdjęciach dzieci chcemy pokazać cały ich urok 🙂 A co z Paniami w ciąży? Również polecam ranki – szczególnie w końcówce ciąży i latem, kiedy to z każdą kolejną godziną dnia bywa coraz ciężej, nogi coraz bardziej puchną, a kręgosłup doskwiera. Wykorzystajmy poranną moc na cudowne zdjęcia brzuszkowe.
3. Wyraz artystyczny. Ja po prostu lubię ten świeży poranny klimat. Sesje brzuszkowe i dziecięce często wykonujemy w centrum Białegostoku (tak, tu też są cudowne zakamarki na plenery :)). Rano jest mało ludzi, świat zdaje się dopiero budzić do życia. Jest miło i klimatycznie. No i w porównaniu z popołudniami – nie ma tylu komarów!
Ostatni powód jest dość błahy może, ale dla mnie – równie ważny. Jestem mamą, mam dwie urocze córeczki. Zaczynając swoją działalność jako fotograf dziecięcy pracowałam głównie popołudniami i w weekendy, ale czas zaczął płynąć niemiłosiernie szybko, a dzieci – zaczęły strasznie szybko rosnąć… gdzieś obok mnie. W końcu więc zaczęłam dostrzegać, jak ważny jest balans między pracą a życiem. Dlatego wieczory i dni wolne staram się po prostu spędzać z rodziną 🙂
Pozdrawiam
Iwona Pajewska