O sesjach, których nie było

Przyznaję, że tym razem zrobiło mi się smutno… Naprawdę, siedzę teraz z kawą, nie jestem zła, nie jestem poirytowana – po prostu jest mi smutno.

Po raz kolejny spędziłam czas na przygotowaniu studia, ułożeniu stylizacji, sprzątałam, nagrzewałam, żeby ostatecznie okazało się, że ktoś nie przyjdzie. Pół godziny po umówionym czasie dzwonię, żeby się upewnić, a z drugiej strony pada „nie, jednak nie”. Co zresztą jest nowością, bo zazwyczaj w takich sytuacjach telefon jest po prostu wyłączony.

Ja wszystko rozumiem, naprawdę. Zmieniają się plany, czasem się po prostu odechce, czasem trafi się jakaś inna okazja. Czasem zebranie się z nowonarodzonym maleństwem przerasta młodych rodziców i uznają, że jednak sobie darują. Ale bardzo proszę – szanujmy swój czas nawzajem. Dla mnie wystarczy krótki sms, nawet godzinę przed sesją „przepraszam, jednak nie przyjdziemy”. Przynajmniej wiem, żeby nie czekać. Nie obmyślać. Nie ustawiać. Ja naprawdę staram się do każdej sesji przygotować. Wymyślić coś nowego. Poświęcam Wam swój czas, jeszcze zanim zjawicie się w studio.
sesja-noworodkowa-bialystok-3
Oczywiście idealnie byłoby umówione spotkanie odwołać zawczasu. Żeby nie blokować miejsca. Tym bardziej w takiej sytuacji jak teraz, kiedy mamy ogromną promocję na sesje – dużo osób chciało skorzystać, a nie było dogodnego terminu już. Bo zarezerwowane. No ale niech tam, nawet tuż przed sesją. Malutkie info, żebym po prostu nie czekała.

Ja nie jestem zła, że ktoś odwołał sesję, absolutnie. Kto mnie zna, ten wie, że ja nie z tych co się złoszczą. Co będą teraz mieli pretensję, dzwonili, pisali „a ty taki i owaki”… Nie. Na nikogo nigdy nawet głosu nie podniosłam.

Ale smutno mi po prostu, bo w dzisiejszym świecie nasz czas jest chyba naszą najcenniejszą wartością…
sesja-noworodkowa-bialystok-1

sesja-noworodkowa-bialystok-2

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *